wtorek, 2 września 2014

Rozdział XV

     Przechadzałem się korytarzem, zastanawiając co zrobić. Iris mogła umrzeć... mogła do końca życia nie chodzić... chyba, że bym ją uratował. Jeden pocałunek wystarczyłby, by w jednej chwili wróciła do zdrowia, jednak jak mogłem to zrobić, skoro wszyscy widzieli w jak beznadziejnym stanie była leżąc na tej betonowej posadce? Nie lubiłem jej, wiem że pragnęła mnie tylko ze względu na mój majątek, ale to ja ją wykorzystałem, pragnąc w ten sposób rozzłościć Leanne. Gdybym jej tam nie zaczepił, nie sturlałaby się ze schodów i nic by jej nie było. Byłem za to odpowiedzialny, ale bałem się naprawić szkody. Jak miałbym potem wymazać pamięć całej służbie, lekarzowi i mieszkańcom miasteczka, do których wieść o upadku Iris już dotarła?
       Pewnie zastanawiałbym się nad tym dalej, gdybym nie poczuł silnej woni krwi... ktoś musiał stracić jej bardzo dużo. W pierwszej chwili skierowałem się do pokoju służby, gdzie leżała Iris, jednak kilka sekund później dotarło do mnie, że zapach pochodzi z góry. Pobiegłem szybko na piętro. Złe przeczucia ogarnęły całą moją duszę, kiedy zorientowałem się, że wszystko pochodzi z łaźni, z której korzystałem tylko ja i Leanne. Nie zważając na nic, wpadłem do pomieszczenia i zastałem moją żonę w wannie pełnej, zabarwionej od krwi, wody. Obok leżały kawałki stłuczonego lusterka.
- Leanne, do cholery! - krzyknąłem, choć wiedziałem, że nie wywrze to na dziewczynie żadnego wrażenia. Nie wiedziałem co robić. Wpadłem w panikę. Owszem, byłem wściekły na Leanne, ale nigdy nie chciałem jej zabić. Wiedząc, że od tego zależy jej życie, opanowałem się nie co i wziąłem leżący na etażerce biały ręcznik. Wyciągnąłem dziewczynę z wanny i dokładnie ją nim zawinąłem. Pocałowałem ją, wierząc, że nie jest za późno, by ją uratować. Gdybym ją stracił... zostałbym ze swoimi tajemnicami sam. Wtedy zrozumiałem, jak musiała czuć się ona, kiedy zauważyła, że różni się od innych i nie mogła się tym z nikim podzielić. Zaniosłem ją do naszej sypialni i położyłem na wielkim drewnianym łóżku. Czekałem chwilę na jakiś znak, dzięki któremu mógłbym zauważyć, że jej stan się polepsza. Nic takiego nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie. Jej oddech stawał się płytszy i słabszy. Niewiele myśląc rozgryzłem żyłę na nadgarstku i przyłożyłem go do jej ust. Działałem pod wpływem instynktu. Straciła wiele krwi, miałem nadzieję, że moja jej pomoże. Teraz musiałem jedynie czekać, aż otworzy oczy... albo jako żywy człowiek, albo jako potwór, jakim byłem ja sam.
     Chciałem pozostać przy niej, a jednocześnie chciałem znaleźć jakiś dowód, świadczący o tym, że to planowała. Nie szukałem długo, gdyż list od niej znalazłem na biurku w gabinecie. Był krótki i niewiele się z niego dowiedziałem. Wydawało mi się, że wypadek Iris ją przerósł. Wróciłem do łazienki, opróżniłem wannę z wody i zebrałem kawałki lusterka, po czym poprosiłem służącą o to, by przygotowała nową kąpiel. Udałem się z powrotem do sypialni i nakryłem Leanne kołdrą. Był już koniec sierpnia, dni nadal były upalne, lecz noce coraz zimniejsze. Położyłem się koło dziewczyny i wpatrywałem, czekając, aż się obudzi. Jej oddech stał się wyraźniejszy, co przyjąłem za dobry znak.

     Moja małżonka wreszcie otworzyła oczy, jednak nie wiedziała co się z nią działo i nadal była śpiąca. Co chwila jej powieki opadały. Zaniosłem ją do łaźni, gdzie czekała na nią już ciepła kąpiel. Obmyłem jej ciało z krwi, która powoli zaczynała krzepnąć. Nic nie mówiła, choć zdawało się, że odzyskuje przytomność. Drżała pod każdym moim dotykiem i kuliła się, chcąc zakryć jak najwięcej swojego ciała. Nie wiedziałem nawet czy mogę się za to na nią złościć, dlatego też nic nie mówiłem. Po zaledwie kilku minutach, pomogłem jej odziać się w halkę, której spała, po czym zaniosłem ją do łóżka, gdyż sama nie miała siły ustać na nogach.
- Rose, przygotuj mojej żonie coś do jedzenia i zanieś na górę. - Dałem służącej polecenie, zdając sobie sprawę, że Leanne od dłuższego czasu nic nie jadła.
- Na górę? - zapytała zaskoczona.
Nigdy nie pozwalałem jeść Leanne w naszej sypialni.
- Tak. Moja żona bardzo przejęła się wypadkiem Iris i zasłabła. Wolałbym, żeby się nie przemęczała.
    Kiwnęła głową i odeszła do kuchni, a ja wróciłem do Leanne. Siedzieliśmy w milczeniu. Dopiero, gdy zjadła przygotowany dla niej posiłek, co zrobiła niechętnie, zdecydowałem się zacząć z nią rozmowę.
- Wiesz, że pewnie bym cię zabił, gdyby nie to, że właśnie wróciłem z polowania? - zapytałem, ale nie uzyskałem odpowiedzi. - Dlaczego to zrobiłaś? - dodałem, nawet na nią nie patrząc.
- Jeszcze pytasz?
- Nie, pytam o to, czemu zamieniłaś mnie w potwora. - Przełknąłem ślinę i skierowałem wzrok na nią.
    Zawsze była szczupła, ale teraz zmizerniała jeszcze bardziej. Nieprzespane noce, zostawiły na niej ślad w postaci ciemnych plam pod oczami. Przez skórę widać było kości, a rude włosy nie były już tak grube, jak jeszcze trzy miesiące wcześniej.
- Mówiłam ci - odparła kręcąc ze zrezygnowaniem głową.
- Ale teraz będę cię słuchał. Opowiedz mi wszystko od początku.
    Wzięła głęboki oddech i milczała dłuższą chwilę. Czekałem cierpliwie, wiedząc, że poganianie jej może przynieść jedynie odwrotny skutek.
- Dowiedziałam się o moich zdolnościach kilka dni przed tym, jak cię poznałam, ale nie chciałam w to wierzyć. Po tym jak mnie odwiedziłeś i przyniosłeś róże, wydawało mi się, że zmieniły kolor, a na kartce, którą przyniosłeś widniało moje imię i twoje nazwisko. Do tej pory nie wiem, czy to było przywidzenie czy co. Moi rodzice twierdzili, że mi się spodobałeś, co było kompletną bzdurą i coraz bardziej nalegali na ślub z Georgem. Kilka dni później dowiedzieli się, że jesteś poza miastem i postanowili mnie zaręczyć. Jak dobrze wiesz, nie doszło do tego. Jeszcze wcześniej George wielokrotnie obiecywał, że urządzi mi po ślubie piekło. Pamiętasz, jak ostatniej nocy przed tym, jak moi rodzice mnie odebrali, powiedziałam ci, że stanie się coś złego? Wtedy przygotowałam tę miksturę, ale zamiast jej wypić, przyszłam do ciebie. Wróciłam do domu, a tam wszystko było już przygotowane na zaręczyny. Pokłóciłam się z Georgem i byłby mnie udusił na oczach moich niby rodziców, gdybym nie użyła mojej mocy. On mnie dusił, a oni po prostu na to patrzyli. George się przestraszył i pobiegł do gości, krzycząc, że jestem wiedźmą. Całe szczęście uznali, że po prostu przesadza z alkoholem. Do zaręczyn nie doszło, ale Lace'owie dowiedzieli się o mojej drugiej naturze. To dlatego pozwolili ci na ślub ze mną. Bałam się, że wszystko wyjdzie na jaw. Nie znaliśmy się za dobrze i nie wiedziałam co zrobisz, jeśli się dowiesz, a skoro nie zapanowałam nad tym przy George'u, wiedziałam, że jeśli będziemy wiedli wspólne życie, prędzej czy później, coś zauważysz. Uznałam, że powinnam zrobić to, czego nie zrobiłam dnia ubiegłego. Wtedy przyszedłeś ty i wypiłeś to cholerne wino. Zanim zorientowałam się, co się dzieje, leżałeś już na podłodze...
    Nie zauważyłem nawet kiedy zaczęła płakać.
- Leanne, kochałem cię, to że masz jakieś tam moce, nie miałoby dla mnie żadnego znaczenia... - powiedziałem szczerze.
- Gdybyś mnie kochał, nie mówiłbyś o miłości do mnie w czasie przeszłym. - Spojrzała mi w oczy. - Nie wspomnę jak wiele razy, nazwałeś mnie wiedźmą czy czarownicą.
- Będąc człowiekiem, miałem uczucia, a teraz jestem zwierzęciem, bestią, dla której liczy się tylko zaspokojenie własnych potrzeb.
- Nie prawda, Rahl. Pamiętam, jak się kłóciliśmy. Przyszedł twój ojczym i w jednej sekundzie twoje czarne ze wściekłości oczy zmieniły swój kolor na naturalny, a jedyne uczucie, jakie dało wyczytać się z twojej twarzy to strach przed tym, że Torin coś zauważy, więc nie mów, że jesteś bestią, bo masz ludzkie uczucia. To mnie nie da się kochać. - Ostatnie słowa wypowiedziała szeptem. Potem stwierdziła, że jest śpiąca i obróciła się tyłem do mnie. Wiedziałem doskonale, że nie spała, ale sam pogrążyłem się we własnych myślach, więc nie miałem nic przeciwko.

    Rozważałem tę historię dokładnie od początku i wtedy przypomniała mi się wizyta w domu moich rodziców, kiedy jeszcze byłem człowiekiem.
- Leanne, śpisz? - zapytałem, nagle podnosząc się do pozycji półsiedzącej.
    Nie odpowiedziała, a jedynie odwróciła się w moją stronę.
- To ty uzdrowiłaś moją mamę? - zapytałem, przypominając sobie, że Vivienne była niemal umierająca, kiedy rodziła bliźniaczki.
- Chyba tak - odpowiedziała niepewnie szeptem.
- Jak?
- Nie wiem. Dotknęłam jej ręki i poczułam, że to z niej ulatuje.
- To dlatego potem osłabłaś? - dopytałem.
- Tak.
- Dziękuję - odpowiedziałem i chociaż uważałem, że zniszczyła mi życie, byłem ogromnie wdzięczny za to, że się w nim pojawiła. Ocaliła moją rodzinę. Wtedy do mnie dotarło, że miała rację, umiałem kochać. Może uczucie do niej było jedynie zauroczeniem? A może po prostu ukrywałem to sam przed sobą?

~*~
Hej!
Jak się pewnie zorientowaliście, nie jest to rozdział napisany przez Kasię, a przeze mnie. Niestety Kasia odeszła, stwierdziłyśmy, że nie ma sensu zawieszać bloga, bo i nam i Wam cała akcja uleci z pamięci, a nie wiadome było czy i kiedy Kasia znajdzie czas napisanie. Mam jednak dla Was dobrą wiadomość, małe szczęście w tym nieszczęściu. Kasia napisze swoją część epilogu, więc pożegna się z Wami dopiero wtedy, kiedy ja to zrobię...
Rozdział jest tak szybko, ponieważ chciałam zrobić samej sobie prezent na osiemnaste urodziny, podczas, których spotkało mnie niestety wiele przykrości i z niecierpliwością odliczam minuty do północy, kiedy ten okropny dzień się skończy. Inaczej sobie to wyobrażałam, ale nieważne. Dobre momenty też były :)
Do napisania :) xx

2 komentarze:

  1. Rozdział dobrze napisany, historia wydaje się ciekawa, jednak więcej będę mogła powiedzieć, gdy poczytam więcej w przyszłości. A poczytam, na pewno. Masz ciekawy styl pisania, umiesz porwać czytelnika, sprawić, że wszystko fajne sobie można wyobrazić.
    jedyne ale, to rozdział mógłby być dłuższy, ale to już indywidualna sprawa. :)
    Życzę weny i pozdrawiam.
    ogien-i-lod.blogspot.com - zapraszam, będzie mi miło. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam! Wiedziałam, że obudzą się w nim jakieś ludzkie uczucia! On wciąż coś do niej czuje! I z powrotem go lubię <3
    Rozdział świetny. Nie mam żadnych uwag :* Jest po prostu cudowny ^^
    Pozdrawiam
    Seo

    OdpowiedzUsuń