wtorek, 15 października 2013

Prolog cz. I

Wiosna, 21 marca 1845r., Miragville, Irlandia

     Egzystuję tu od  roku 1825 i jeszcze żadne szczęście mnie nie spotkało. Moje życie jest puste. Nie cieszę się  nim wraz z bliską mi osobą. Jeszcze jej nie spotkałem. Albo widziałem i nie poznałem.  Zostałem wychowany w miłości, ale nie odczuwam jej. Moja matka chce dla mnie jak najlepiej i pragnie, abym poślubił księżniczkę Alamassie. Cieszę się ogromnie, że Vivienne jest w moim życiu obecna, jednak od siódmego roku życia moim mistrzem był mój ojczym. Swojego ojca nie pamiętam. Z opowiadań wiem tylko tyle, że wyruszył w nieznane i nie wrócił. Chyba byłem po prostu za mały, aby  to pamiętać. Jestem dżentelmenem, o którym marzą panny, lecz czy to nie mężczyzna stara się o rękę, serce i przychylność damy?
     Pragnę podróżować, zachować młodość. W najbliższym czasie żadnych ożenków! Cóż, cieszę się, że przynajmniej będę mógł odkrywać nowe lądy i bywać w miejscach zasianych tajemnicą. Jak na postawnego blondyna o niebieskich oczach oczaruję swoją matkę, a ta przekona mego ojczyma, żeby pozwolił mi opuścić moje rodzinne strony i udać się tam gdzie nogi mnie poniosą.

     Trzy dni temu ciężko zachorowała służka mojej matki, Vivienne Rude.  Mój przybrany ojciec, Torin Rude postanowił zostawić wszystkie mniej ważne sprawy i zająć się sprowadzeniem kogoś, kto pomoże Adain szybko wrócić do zdrowia. Adain to nie tylko najwierniejsza z poddanych mojej matki. Adain zdobyła przychylność i jest traktowana jak jej rodzona siostra. Moja matka otacza opieką wszystkich. Jest łaskawa i miłosierna. Zaraziła też tym mego ojczyma. To jest miłość, która przyniesie swoje owoce już wkrótce. Tak. Jest brzemienna. Mogę się spodziewać, że dziecko będzie silne i zdrowe. Po ojczymie musi być.


-Rahl!  - zdołałem usłyszeć ciche krzyknięcie gdzieś z dołu pałacu. 
Muszę szybko się przyodziać. Nie wypada mi zejść prawie nagim. 
Kiedy schodziłem po schodach, do moich uszu dobiegała przyćmiona szlochem muzyka. Płacz był mi znany. Nie słyszałem go wiele razy, ale znam go. Należał do Vivienne Rude. Na dole stał jednak tylko Torin.
-Rahl, posłuchaj... - głos Torina był smutny i pełen obawy. –Wiesz o ciężkiej chorobie Adain, prawda?      
-Tak,  wiem. – co mogłem innego odpowiedzieć? Nie trudno było zgadnąć.  
-Ta choroba jest nieuleczalna. Nie wiem czy nie jest też zakaźna. Kobieta, która dała ci życie chce, abyś opuścił ten dom, tych ludzi i wrócił tu kiedy wszystko wróci do normy  –powiedział to tak szybko i z takim przejęciem, że zacząłem obawiać się o życie Vivienne i ich nienarodzonego potomka.
-Ale... nie zostawię was tutaj samych. Obawiam się o wasze życie. Wyjedźcie ze mną. –Byłem przekonany,  że ogarnia mnie gniew, gniew, którego nie znałem.
-Synu mój ukochany! - zaczął. -Jesteś moim największym skarbem i nie pozwolę ci tu zostać. To jest decyzja moja i mojej ukochanej. Wiesz, że Adain jest dla niej kimś więcej niż tylko służką. Twoja matka chce dzielić z nią jej ostatnie chwile. Jeżeli jej los również spotka ciebie, Vivienne  zostawi mnie i nigdy nie wybaczy. Jako twój ojciec proszę cię o posłuszeństwo - dokończył błagalnym tonem.
Jestem posłuszny, a więc spełnię prośbę. Jednak sercem chcę pozostać tutaj z nimi.                
-Obiecaj mi coś ojcze - ręce mi dygotały, serce zaś zaczęło przyspieszać. –Obiecaj, że powiadomisz mnie o ewentualnym powrocie. Napiszę wam adres mojego zameldowania. Jeśli tego nie zrobisz, wrócę tu - dodałem z groźbą.                                         
Musiał chwilę pomyśleć, na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Rzucił tylko szybkim „obiecuję” i zaproponował, że Aleksandro pomoże mi się spakować. Moim celem było jak najszybsze opuszczenie tego miejsca. Mam jednak nadzieję, że nikt więcej nie ucierpi.

     Spakowałem wszystko, co będzie mi potrzebne. Łącznie z pieniędzmi i ubraniami. Kiedy opuszczałem bramy tego miejsca, spojrzałem na wszystko uważnie raz jeszcze, abym dobrze je zapamiętał. Uśmiech rodziców i nadzieję w ich sercach. Spełnię jedno ze swoich marzeń. Zacznę podróżować...

4 komentarze:

  1. Ciekawie się zapowiada, a styl bardzo mi się podoba. Czy to będzie coś o wampirach, czy też będzie to powieść, osadzona w XIX wieku? Młodzieniec w podróży wieszczy przygody, a to lubię :)
    Czy mogę prosić o informowanie mnie na TT o nowych rozdziałach?
    Yas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz czytam tego typu opowiadanie. Właściwie nigdy bym się też nie zabrała za czytanie takiego rodzaju bloga, ale piszecie go wy - to wystarczyło. I wiecie co? Zaczyna mi się podobać. Jak na razie wydaje mi się, że wszystko rozumiem. Czekamy na więcej rozdziałów. Wasza wierna fanka: Julia x. ♥.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w przeciwieństwie do "Julia x.♥." zastanawiam się czy na pewno ogarniam. Tak totalnie nie mój klimat,że szok :P ale czyta mi się bardzo dobrze, nie wiem w sumie czy miałam okazję czytać "coś" Twojego Kasiu. Ładnie :) Zuza.

    OdpowiedzUsuń