Wiosna, 23 marca, 1845 r., Darknessland, Irlandia
Od kilku godzin leżałam na łóżku, siłą powstrzymując powieki przed
zamknięciem się. Nie mogłam przecież zasnąć. Podeszłam do okna i spojrzałam na zachmurzone
niebo, oświetlone jedynie wątłym blaskiem księżyca. Zjechałam wzrokiem niżej,
na ogród i z ulgą stwierdziłam, że nikogo tam nie ma. Szybkim krokiem podeszłam
do drzwi i wyjrzałam na korytarz. Ten również był pusty. Zapewne wszyscy już
śpią. Przesunęłam zasuwkę, uniemożliwiając tym samym wejście komukolwiek do
pokoju, pod moją nieobecność. Znów podeszłam do okna i tym razem zerknęłam na
ogród z przerażeniem. Z trudem łapałam oddech, krew pulsowała w żyłach, a serce
waliło o wiele szybciej niż zwykle. Miałam zejść po kamiennej ścianie mierzącej
kilkanaście metrów? To niemożliwe… ale ta kamienna ściana była jedyną drogą do
poznania prawdy o mojej przeszłości.
Kilka dni temu moja guwernantka, wygadała tajemnicę mojej rodziny… po
prostu ma za długi jęzor i powiedziała kilka słów za dużo. Zorientowała się, że
powinna się zamknąć, ale było już za późno. Zmusiłam ją do powiedzenia
wszystkiego co wie, grożąc że jeśli nie dowiem się tego z jej ust, pójdę z tym
do moich, jak dotąd sądziłam, rodziców. Otóż okazało się, że Gabrielle Lace
dwadzieścia lat temu poroniła, tym samym prawie tracąc życie. Mimo usilnych,
wieloletnich starań, nie mogła zajść w kolejną ciążę. Za to udało się to jednej
ze służek. Nie miała męża, a przecież być panną z dzieckiem to skandal! Moi
„rodzice” zaproponowali, że się mną zaopiekują. Chojnie ją za to
wynagrodzili, lecz kazali odejść ze
służby w tym domu. Bo co by było gdybym pewnego dnia zorientowała się, że to po
niej odziedziczyłam burzę rudych włosów i zielone oczy? Przecież ani Gabrielle,
ani Lars nie posiada żadnej z tych cech. Głupia ja... że też nie zorientowałam
się wcześniej…
Moja matka
mnie sprzedała. Po prostu chciałam ją znaleźć i zapytać dlaczego. Czy to co
mówią ludzie było ważniejsze ode mnie? Nie pragnęłam jej miłości, chciałam
tylko by poczuła wyrzuty sumienia.
Muszę to
zrobić.
Otworzyłam okno, a w moją twarz uderzył zimny podmuch wiatru. Po raz ostatni spojrzałam na trawę i przymknęłam oczy. Drżącymi rękoma chwyciłam się ramy i okna i przeszłam na drugą jego stronę. Lewą ręką, po omacku chwyciłam linę, a potem wyszukałam stopą jeden ze szczebli splątanej z lin drabiny. Włosy targane wiatrem właziły mi w oczy, utrudniając widok, a moje poranione od kamiennego muru ręce krwawiły. Mimo wszystko zdołałam zejść na dół. Rozejrzałam się w około, a potem zerknęłam w okno mojego pokoju, które niebezpiecznie się chybotało. Ale nie czas by myśleć o oknie, pobiegłam szybko do stajni, gdzie czekał stajenny, który jednocześnie był synem mojej guwernantki, Muriel.
Otworzyłam okno, a w moją twarz uderzył zimny podmuch wiatru. Po raz ostatni spojrzałam na trawę i przymknęłam oczy. Drżącymi rękoma chwyciłam się ramy i okna i przeszłam na drugą jego stronę. Lewą ręką, po omacku chwyciłam linę, a potem wyszukałam stopą jeden ze szczebli splątanej z lin drabiny. Włosy targane wiatrem właziły mi w oczy, utrudniając widok, a moje poranione od kamiennego muru ręce krwawiły. Mimo wszystko zdołałam zejść na dół. Rozejrzałam się w około, a potem zerknęłam w okno mojego pokoju, które niebezpiecznie się chybotało. Ale nie czas by myśleć o oknie, pobiegłam szybko do stajni, gdzie czekał stajenny, który jednocześnie był synem mojej guwernantki, Muriel.
Widziałam
jak jego oczy błądziły po moim ciele, kiedy przed nim stanęłam. Żałosne.
Odchrząknęłam znacząco, na co zmieszany spuścił wzrok na swoje stopy. Pociągnął
za lejce, jednak już zniecierpliwiona wyrwałam mu je z ręki.
-Jest
panienka pewna, że chce jechać sama? - zapytał z obawą brunet.
-Tak,
dziękuję. Powinnam wrócić w ciągu dwóch godzin. - odpowiedziałam chłodnym tonem i wskoczyłam na konia.
Sam chwycił
za wodze i już po chwili znaleźliśmy się przed drzwiami pomieszczenia.
-Czy na
pewno… - zaczął, ale mu przerwałam.
-Tak. - tym
razem mój głos był ostrzejszy. –Dziękuję, Sam.
Poprawiłam
kaptur czarnej peleryny tak, aby podczas jazdy nie spadł z mojej głowy.
-Wio! - krzyknęłam i pociągnęłam kilkukrotnie za lejce, tym samym przyspieszając ruchy
zwierzęcia, aż popędził galopem. Ohh.. gdyby to tylko zobaczył Lars.
Jechałam w stronę pobliskiej wioski, myśląc nad tym, co właściwie
powiem matce? Wcześniej skupiałam się głównie na tym, co zrobić by do tej
rozmowy w ogóle doszło. Wzięłam głęboki oddech, jakoś sobie poradzę.
Z łatwością
dotarłam do drewnianego domu, w którym według Muriel, mieszkała moja
biologiczna rodzina. Zostawiłam klacz przypiętą do drzewa i zapukałam w stare
drzwi, zupełnie nie przejmując się tym, że jest środek nocy. Otworzyła mi około
czterdziestoletnia, ciemnowłosa kobieta, z załzawionymi oczami, która jednocześnie
wyglądała na przestraszoną.
-Witam,
nazywam się Leanne Lace, przepraszam, że przybyłam w odwiedziny o tak
niestosownej porze, lecz jest to jedyna szansa, abym mogła złożyć tutaj wizytę.
- wyrecytowałam.
-Oczywiście,
niech panienka wejdzie. - odpowiedziała wieśniaczka, wpuszczając mnie do domu.
Aż
podziękowałam w duchu losowi, że nie wychowałam się w tym domu. Było to
niewielkie, zniszczone pomieszczenie, składające się z zaledwie kilku izb,
które wręcz emanowały wieśniactwem.
-Niech
panienka usiądzie.
Kobieta
wskazała na krzesło, które mimo wewnętrznych oporów po chwili zajęłam.
-Napije się,
panienka, herbaty?
-Nie.
Dziękuję. Zaraz będę musiała wracać. Chciałam tylko chwilę porozmawiać. - zaczęłam. -Powiedziano mi, że znajdę
tutaj moją matkę. - wypaliłam prosto z mostu.
Zmierzyłam
wzrokiem kobietę, która teraz wyglądała na bliską ataku serca.
-Najświętsza
panienko! Miałaś nigdy się o tym nie dowiedzieć…
-Ale się
dowiedziałam, chyba mam prawo znać prawdę. Czy to ty nią jesteś? - wstałam z krzesła i podeszłam do kobiety bliżej, mierząc ją chłodnym
spojrzeniem.
-Jestem
twoją ciotką. Moja siostra, Sally, odebrała sobie życie kilka miesięcy po
twoich narodzinach. To wszystko, co mogę ci powiedzieć.
Cudnie… więc
tak ryzykowałam tylko po to, aby dowiedzieć się, że moja matka się zabiła?
Prychnęłam, doskonale zdając sobie sprawę, że
takie zachowanie nie przypada młodej damie.
-W takim
razie, dziękuję. Wiem wszystko, co chciałam wie…. - moją wypowiedź przerwał
krzyk zza drewnianych drzwi. Zaciekawiona pognałam za moją ciotką w stronę
izby, z której dobiegał głos.
Na łóżku
leżała starsza kobieta, z włosami przyprószonymi siwizną. Jej podpuchnięte,
zielone oczy od razu skupiły się na mnie.
-Leanne! - wychrypiała kobieta.
-Mamo! - wieśniaczka podbiegła do jej łóżka z przerażoną miną i spojrzała na mnie.
–Skąd ona zna twoje imię?! Przecież nie mieliśmy o tobie żadnych wieści od
chwili narodzin.
-Leanne,
podejdź. - powiedziała osłabionym głosem kobieta.
Z trudem
ułożyła się w pozycji pół siedzącej, wyjęła z szafki grubą, starą, zniszczoną
księgę i wyciągnęła ją w moją stronę, opadając na łóżko.
Zbliżyłam
się do łóżka, a kobieta chwyciła mnie za rękę i spoglądając, jakby z nadzieję,
podała mi przedmiot.
-Leanne,
jesteś… jesteś… -wymruczała ostatkami sił. -jesteś… - po tych słowach jej oczy zamarły w bezruchu i wydała ostatnie tchnienie.
~~~
Witam! Będę miała przyjemność prowadzić tego bloga z Kasią. Ostatnia część prologu dodana, a teraz Kasia w ciągu kilku dni powinna dodać pierwszy rozdział.
Pozdrawiam :) xx
Już Was kocham XD
OdpowiedzUsuńDomyślam się, że losy dwójki młodych bohaterów w którymś momencie się splotą. Ciekawi mnie, co zawiera księga, którą dostała dziewczyna, i kim jest. Sądząc z wyglądu( ruda!) w tamtych czasach mogła być albo czarownicą, albo kimś w tm rodzaju. Może ma jakieś paranormalne umiejętności, o których nie wie? Boże, tyle róznych możliwości i trzeba czekać, aż sprawa sama się wyjaśni.
Dodaję bloga do polecanych u siebie, poza tym uważajcie mnie za swoją pierwszą fankę.
Pozdrawiam. Yas.
Chyba nie będzie to dla Kasi coś urażającego, jeśli skomentuję oba prologi tutaj, prawda?
OdpowiedzUsuńChciałam napisać coś poważnego, wiecie (znaczy Ania wie), że zazwyczaj muszę się do czegoś doczepić. Oczywiście wychodzi to z mojego dobrego serduszka, bo ja tylko ludziom radzę, co należy poprawić. Ale wiecie, z Wami to ja sobie na razie odpuszczam. Tak strasznie się cieszę z tego bloga, że chyba popełniłabym grzech, wypatrując błędów!
Kasiu, witaj w świecie autorek czy czegośtam, bo nie mogę się za nikogo podawać, lol. Bardzo fajnie jak na początek, naprawdę! :) Tylko brakuje mi opisu tego kaloryfera (jak ja kocham ciepłe kaloryfery! znaczy teraz to mówię o grzejniku), snape'owskich włosów i innych upiększeń, musisz się zrehabilitować :D
Aniu, kochanie Ty moje, jak mi jeszcze kiedyś powiesz, że Ty ,,to już nie umiesz pisać'', to Ci chyba grzmotnę patelnią w twarz, żeby Cię Niall nie mógł całować, bo będziesz opuchnięta i obolała! Tak strasznie się cieszę, że nareszcie mogę czytać coś Twojego! :'))))
Kocham Was dziewczynki i życzę mnóóóóóóóóstwa weny!
P.S. Wiecie, dokończyłam sobie ostatnią wypowiedź pani babci i czuję się fajniejsza od innych, buahahaha. Mary_Jo ma chody!
Teraz jedynkę poproszę, no szybciutko.
Mimo, że od bardzo dawna nie czytałam zwykłego opowiadania (znaczy czegoś nie fanfiction) to po prostu teraz czuję, że będę z niecierpliwością czekac na nowe rozdziały. Oba prologi są świetne. Wprawdzie pierwszy z początku mnie trochę zmylił, jednakże nastój jaki się tam wkradł w zupełności mnie oczarował i normalnie się zakochałam :) W drugiem zaś pojawia się nutka tajemnicy, zwłaszcza pod koniec, która aż intryguję. Podoba mi się też sama postac bohaterki, która, wnioskuję, jest osobą z charakterkiem. Nie wiem co by tu jeszcze napisać hmmm...o już wiem, jakbyście mogły mnie informować o nowych rozdziałach (np. na twitterze- taka sama nazwa jak w podpisie :) )to było by cudownie ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny ^^
Dziewczyny przede mną świetnie komentują wasze opowiadanie i w większości się z nimi zgadzam. Ja, nie mam takich zdolności pisarskich i nie umiem wyrazić moich odczuć w komentarzu. Po prologu patrząc: Kasia pisze bardziej przygodowo, ale za to Ania - tajemniczo. Razem świetnie się dopełniacie i tworzycie świetne opowiadanie. Powiem tylko tak: może i dodaje najgorsze komentarze, ale za to podoba mi się bardziej niż innym. :D Wasza wierna fanka: Julia x. ♥.
OdpowiedzUsuń